Pustynia, dla większości to jedynie piasek, wydmy, brak jakiejkolwiek roślinności oraz ciepło za dnia, a zimno nocą. Przebywając na niej za długo, można doznać omamów. Nie jest nim jednak peruwiańska wioska - Huacachina - znajdująca się pośrodku niczego.

Huacachina to wioska w południowo-zachodniej części Peru – około 5 godzin drogi z Limy - w regionie Ica. Wokół naturalnego jeziora rozciągają się wysokie wydmy, palmy, a ze względu na duże zainteresowanie turystów, powstały tutaj także hotele oraz kawiarnie. Brakuje jedynie wielbłądów.
Nazwa Huacachina pochodzi z języka Quechua i oznacza „płaczącą kobietę”. Jak to zwykle z takimi miejscami bywa, jej powstanie owiane jest wieloma legendami. Jedna z nich opowiada historię zakochanej pary, która planowała wziąć ślub. Jednak tuż przed tym wydarzeniem kochanka dopadła śmierć. Kobieta pogrążona przez kilka dni w smutku płakała tak bardzo, aż jej łzy utworzyły jezioro. Pewnego dnia, kiedy siedziała przy jeziorze dopadł ją zły duch, który przybrał postać mężczyzny i próbował ją zgwałcić. Przestraszona zanurkowała i poprosiła bogów wody, aby ją ochroniły. Uczynili to poprzez pokrycie powierzchni śniegiem, przez co utonęła. Mieszkańcy tego regionu do dziś wierzą w te historie i dodają, iż bogowie co roku pochłaniają jednego pływaka, w celu chronienia kobiety.

Obecnie woda do oazy jest pompowana sztucznie. Spowodowane to jest działalnością właścicieli gruntów poprzez wybudowanie studni, w celu uzyskania dostępu do wód gruntowych. Spowodowało to drastyczną redukcję poziomu wody. Turystów w to miejsce przyciąga nie tylko widok, ale takie nietypowe sporty, jak sandboarding, czy dune buggying.
Z pewnością przebywają w Peru, obowiązkiem jest odwiedzenie tego miejsca, nazywanego „oazą Ameryki”. Zachęcamy do zapoznania się z galerią załączoną poniżej.