Piramida w Rapie
Kiedy słyszymy słowo „piramida” od razu nasze myśli kierują się w stronę Egiptu. W końcu z tego słynie. Niewiele osób wie jednak, że w Polsce również mamy swoje piramidy. Choć nie są tak okazałe jak te znajdujące się w Gizie, to również zasługują na uwagę. Jedną z nich jest piramida w Rapie
Piramida w Rapie - jedyna taka w Polsce
Rapa to niewielka tajemnicza mazurska wieś zamieszkiwana przez około 140 mieszkańców. Niespełna 1,5 kilometra dalej znajduje się granica z Rosją (obwód kaliningradzki). To właśnie tam na skraju Lasów Skalskich, mieści się niezwykła budowla, o której mało kto słyszał. Ale od początku ...
W pierwszej połowie XVIII wieku wieś została kupiona przez Barona von Fahrenheit, który był ponoć najbogatszym człowiekiem Prus Wschodnich. Jednak nazwa tej wioski pochodzi od poprzedniego właściciela Christopha von Rap. Neoklasycystyczny pałac rodu Fahrenheitów znajdował się kilkanaście kilometrów na północ w Bejnuchach (obecnie obszar obwodu kaliningradzkiego).
Fahrenheitowie należeli do ludzi dobrze wykształconych, sporo podróżujących po Europie. Podczas swoich wypraw zgromadzili imponującą kolekcję rzeźb i obrazów autorstwa Rafaela, Leonarda da Vinci, czy Rubensa. Głowa rodziny - Friedrich von Fahrenheit – zapałał szczególnym zainteresowaniem do starożytnego Egiptu. Szczególnie przyciągnęła go magia "wiecznego życia", dlatego postanowił iść śladem dawanych faraonów i zbudował grobowiec na wzór piramid egipskich. Piramida została wzniesiona około 5 kilometrów od pałacu w 1811 roku przez duńskiego rzeźbiarza Bertela Thorvaldsena – znany głównie jako autor pomników Mikołaja Kopernika i ks. Józefa Poniatowskiego w Warszawie. Głównym celem było zapewnienie warunków sprzyjających mumifikacji ciał, dlatego też Duńczyk wzorował się na egipskich piramidach. Wzniesiona na planie kwadratu o boku 10 metrów piramida osiągająca wysokość 15,9 metrów, ma podobne nachylenie sklepienia wewnętrznego jak piramida Cheopsa - pod kątem 51°52'.
Piramida w Rapie - rodzinny grobowiec
Rok powstania nie jest bez znaczenia, albowiem to właśnie wtedy na szkarlatynę zmarła Ninette , 3-letnia córeczka Friedricha, której zapragnął zapewnić nieśmiertelność. Przez blisko 40 lat w grobowcu pochowano siedmiu członków rodziny. W 1849 roku piramida stała się miejscem wiecznego spoczynku dla samego barona von Fahrenheita.
Pod koniec XIX wieku Fahrenheitowie postanowili sprzedać swój majątek innej rodzinie i wyprowadzili się do pobliskich Klein Beynuhnen. Otoczona lasem piramida zaczęła popadać w zapomnienie. W trakcie trwania pierwszej i drugiej wojny światowej grobowiec zdewastowali rosyjscy żołnierze, którzy najprawdopodobniej poszukiwali w nim kosztowności. O tym zabytku przypomniano sobie dopiero po ponad stu latach – a dokładniej w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. Wpisano ją na listę zabytków, uporządkowano wnętrze, a wejście do grobowca zostało zamurowane. Obecnie wnętrze grobowca można podziwiać jedynie z zewnątrz przez zakratkowane okna.
Na przestrzeni lat ta jedna z niewielu, jak i najstarszych piramid w Polsce obrosła w legendy. Jedna z nich dotyczy historii jej powstania. Na początku XIX wieku najstarszy z synów barona miał się zakochać w córce kupca z Królewca. Związek ten podzielił rodzinę na dwa obozy, jeden, który postanowił zgodzić się na ich ślub oraz drugi, który zdecydowanie mówił "nie". Młodzieniec postanowił zaprosić nieprzekonaną część rodziny na obiad i uśmiercić ich trującymi grzybami. Przez pomyłkę jednak trujący posiłek podano dzień wcześniej, w efekcie śmierć poniosło siedem bliskich mu osób. Los oszczędził głowę rodziny, barona Friedricha, ponieważ gdy podawano obiad przebywał w podróży. Po powrocie do swojego pałacu, zastał siedem ciał swoich bliskich. To właśnie dla nich postanowił wznieść piramidę.
Kolejna zaś dotyczy bardziej współczesnych czasów. W czasach, gdy o grobowcu wszyscy zapomnieli i nikt się nim nie opiekował, na okolicznych chłopów spadło nieszczęście. Zmagali się oni z tajemniczą chorobą, która zabiła należące do nich bydło. Zwierzęta umierały dzień po dniu, a chłopi nie mieli pojęcia z jakiego powodu. W końcu zaczęli podejrzewać, że winni są Fahrenheitowie. Zaczęli wierzyć, iż leżące w piramidzie zwłoki, ożywają nocą i krążąc po okolicy wysysają krew z bydła. Chcąc zwalczyć plagę, postanowili udać się do grobowca, otworzyć trumny i odciąć głowy zmumifikowanym ciałom. W ten sposób mogli wrócić do swojego dawnego bezproblemowego życia.
Z pewnością piramida w Rapie jest magicznym miejscem, jednym z ciekawszych zakątków tej części Polski, której nie znamy.
Źródła zdjęć: 1 2